ACTA II

Wychodząc z założenia, że każdy powinien zajmować się tym, na czym zna się najlepiej, na codzień skupiamy się na ochronie własności nieruchomości i praw z nimi związanych. Znamy wartość nieruchomości i wiemy w jaki sposób reagować, kiedy własność ta jest ograniczana lub odbierana. Wiemy także co robić, kiedy na właścicieli nieruchomości nakładane są regulacje ograniczające swobodę dysponowania własnością lub takie, które zmuszają ich do ponoszenia ciężarów na rzecz osób trzecich, w tym jednostek samorządu terytorialnego lub Skarbu Państwa. Wartość nieruchomości i prawa z nimi związane to nie tylko nasz zawód ale i pasja. 

Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, zwana popularnie ACTA II (lub acta 2 jak chcą niektórzy) wzbudza jednak tak wiele kontrowersji i emocji, że być może warto na nią spojrzeć z nieco innego punktu widzenia, takiego, którego założeniem podstawowym jest własność (tym razem intelektualna) i prawo każdego właściciela do posiadania i ochrony własności.  Dodać jeszcze na początek wypada, że dyrektywa Unii Europejskiej to tylko założenia służące implementacji nowego prawa w państwach członkowskich. 

I właściwie od tego należałoby zacząć. Postanowienia przyjętej przez Parlament Europejski dyrektywy wyznaczają raczej ramy działań, które zobowiązane są podjąć państwa członkowskie aby wdrożyć politykę zmierzającą do realizacji celów zawartych w samej dyrektywie. O tym, jakie są to cele w dalszej części tekstu. Najpierw jednak należy koniecznie zwrócić uwagę na to, co zwykle umyka naszej uwadze: dyrektywy Unijne wyznaczają ramy w których poruszać się powinny państwa członkowskie celem wdrożenia uzgodnionych w ramach wspólnoty rozwiązań. To, w jaki sposób poszczególne państwa członkowskie implementują przyjęte rozwiązania, zależy już od lokalnych sił politycznych, którym pozostawiono znaczną dowolność. Można zatem spodziewać się, że niektóre szczegółowe rozwiązania lokalne położą znaczny nacisk na filtrowanie treści lub wymiar fiskalny dyrektywy, podczas gdy inne skupią się na rozwiązaniach skupiających się na ochronie własności intelektualnej, można zasadnie wyrażać obawy dotyczące „cenzury w internecie” ale równie zasadnie formułować tezy o korzystnej z punktu widzenia twórców ochronie ich praw autorskich. Wiele zależy od tego, w jaki sposób zapisy dyrektywy zostaną przełożone na zapisy konkretnych ustaw. 

Jakie są cele dyrektywy? W zależności od tego, kogo pytamy, usłyszeć można różne odpowiedzi. Jeśli za miarodajne uznać oświadczenia samych autorów odpowiedzieć należałoby, że podstawowym celem dyrektywy jest wzmocnienie pozycji twórców treści oraz ich wydawców wobec tych, działających na rynku cyfrowym podmiotów, które czerpią korzyści z obszernie cytowanych bądź wręcz powielanych treści, do których nie posiadają żadnych praw, a które wzmacniając atrakcyjność portali i usług zwiększają przychody z reklam. Dla tych, którzy za zasłoną oficjalnych deklaracji zawsze dostrzegają „drugie dno” lub nieczyste intencje biurokratów i polityków, celem dyrektywy jest przejęcie kontroli nad treściami publikowanymi w Internecie i blokowanie tych, które obnażają manipulacje rządów i korporacji. Zwolennicy teorii spiskowych mówią, że celem jest takie ujednolicenie przekazu, aby omamić społeczeństwo jednorodnym choć fałszywym obrazem rzeczywistości, przeciwnicy kapitalizmu twierdzą, że celem tym jest uprzywilejowanie i dalsze wzmocnienie potężnych korporacji, które już dzisiaj mają praktyczny monopol informacyjny. 

Podobnie różne opinie można odnaleźć poszukując odpowiedzi na pytanie o skutki wprowadzenia nowego prawa. I tutaj również poruszamy się w spektrum pomiędzy tymi, którzy uważają, że nowe prawo wzmocni pozycję twórców na rynku cyfrowym, zwłaszcza w konfrontacji z internetowymi gigantami, oraz pomoże uzyskać godziwe wynagrodzenia za pracę włożoną w tworzenie treści a tymi, którzy uważają, że jedynym skutkiem dyrektywy będą „ciemne”, pozbawione treści witryny internetowe i cenzura treści. 

Naruszenie własności nieruchomości łatwo zidentyfikować. W zależności od sposobu i zakresu naruszenia, okoliczności i obowiązującego systemu prawnego, uzyskanie zadośćuczynienia za takie naruszenie może być trudniejsze lub łatwiejsze ale zwykle, o ile nie zachodzą jakieś szczególne przesłanki, jest możliwe do uzyskania. Znacznie trudniej jest natomiast określić ogólne ale na tyle szczegółowe, że zdatne do praktycznego stosowania zasady, wedle których oceniać można byłoby już nie tylko naruszenia własności intelektualnej ale i sprecyzować sam przedmiot takiej ochrony. Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym próbuje się z tym problemem mierzyć wskazując, iż państwa członkowskie zobowiązane są do realizacji jej postanowień. Jakie to są postanowienia? Cóż, wróćmy do czwartego akapitu tego tekstu … .

Może ideą, która pogodzi większość, jest świadome działanie użytkowników, celowo wspierane przez dużych graczy internetowych i organy poszczególnych państw, aby docelowo, mocą prawa i zwyczaju podzielić i rozbić monopole wielkich dostawców i posiadaczy danych. Gdy władza w internecie zostanie rozproszona a dostęp do danych ograniczony do małych wycinków globalnej informacji nasza osobista wolność i bezpieczeństwo w większym stopniu zależeć będzie od naszej jednostkowej odpowiedzialności. 

Print Friendly, PDF & Email