Stopa procentowa to stopa zycia a nie bon mot o kapuście

O polskiej złotówce decydują ludzie widzący problem przez obraz główki kapusty. Magister przedsiębiorca, społecznie związkowiec, niniejszym zrecenzował koncept, precyzyjniej konsekwencje, idei prof. E. Łona, będącego zawodowo członkiem RPP. Nie każdy prosty tekst musi być prostacki. Od początku. 

Jeśli o oczywistościach nikt nie mówi to z upływem lat ulegają zapomnieniu. Procent od kapitału, stopa pieniądza, płacona jest za odroczenie konsumpcji. Można zjeść ciastko teraz lub później i za pokonanie pokusy oczekujemy nagrody. Katolicka kultura gospodarcza przez wieki wzdrygała się na lichwę. To nie pieniądz miał się mnożyć a dobro. Z trudnościami teorii się uporano i oparto rozliczenia na monetach kruszcowych. Zaczęło się psucie pieniądza o czym kilka słów skreślił Kopernik. Banknoty stając się wyłącznie fiducjarnymi środkami płatniczymi wykreowały banki centralne. Warto o tym rozmawiać, bo kasa misiu, kasa, to wiara w instytucje. Zaufanie do instytucji państwa i nic więcej. Do wiary potrzeba kapłanów, wróżbitów i szeptuch, które dostarczają ceremonii przypomnienia i modelowania zachowań. W Polsce na ołtarzu złotego cielca pożądania, złotówkę utrzymuje NBP i RPP. I tutaj spotykamy się z prof. Łonem. 

„Skoro ryzyko nie jest źródłem stopy, to wynikiem stopy jest ryzyko”

Instytucjonalni finansiści stopę procentową pieniądza opisują jako jego cenę, pochodną ilości. Współcześnie uważa się, że bank krajowy może ustalać stopę procentową pieniądza. Odeszło się od akceptacji poglądu, że to synergia ludzkich barometrów gospodarczych wyznaczała ryzyko inwestowania a jej skutkiem jest poziom rynkowej stopy pieniądza. Skoro ryzyko nie jest źródłem stopy, to wynikiem stopy jest ryzyko. Przypomnijmy o silnej korelacji niskiej stopy z niską oceną ryzyka. Im mniejsze ryzyko tym łatwiej się inwestuje, lub bardziej nowocześnie, im tańszy pieniądz tym łatwiej jest kupić kredyt. Po co o tym? Swoboda i powszechność oraz lekkość pożyczania kroczy pod ramie z brakiem roztropności w wyborze uruchamianych projektów gospodarczych. Pieniądze można wydrukować. Czasu nie stworzymy, a wiele się go marnuje w nazbyt optymistycznych zamierzeniach. Myśl i pracę ludzką trzeba szanować bardziej aniżeli surowce i energię. Energia społeczna ma wytwarzać dobro dla ludzi, a nie generować miejsca pracy jak się współcześnie deklaruje. Nie miejsce by wyszydzać poglądy o powszechności i o prawie do obowiązkowej pracy. Zdaniem prof. Łona bank centralny ma obowiązek stosowania instrumentów standardowych i niestandardowych. 

Klasykiem, standardem, doktryną, stało się pompowanie, dla utrzymania higienicznej inflacji,  papierowego i elektronicznego pieniądza w gospodarkę mimo, że idea owa ma dopiero kilkadziesiąt lat i już zdążyła wywołać kilkadziesiąt bankructw całych państw i doprowadziła do systemowej pauperyzacji wielu społeczeństw. Tłoczy się paliwo do kotła, które a to wybucha a to tłumi ogień ludzkiej zaradności i kreatywności. Prof. Łon sam siebie postrzega za wzór gołębia finansów, co oznacza, że jest zwolennikiem maksymalnie niskich, niemalże zerowych stóp procentowych, dopuszczając także w niektórych sytuacjach stopy ujemne. Ponadto oczekuje aby NBP aktywnie korzystał z prawa do emisji pieniądza i za zadrukowane bilety interweniował bezpośrednio na rynku. Systemy oparte na długu muszą pamiętać, że gdy nie sprzedadzą obligacji będą musiały dla rolowania zadłużenia płacić coraz więcej, co należy sobie wyjaśnić jako nie kontrolowane nabieranie balastu do tratwy podczas raftingu. Tyle hasła. O zasadności własnej wizji świata finansjery przytacza prof Łon kilka argumentów, a w wśród nich, że już amerykańscy … konkretnie. Polityka niskich stóp FED-u jest dobra bo rośnie Indeks Standard and Poors 500 – oto teza z przywołanego artykułu. Jednak FED to prywatne porozumienie bankierów z niewiadomych przyczyn traktowane jak państwowy bank USA. S’P 500 to skapitalizowana wartość giełdowa 500 największych firm notowanych na Nowojorskiej Giełdzie. Z 500-tki pierwsze pięć to: Apple, Microsoft, Amazon, Facebook i Google. Ich sumaryczna wartość zbliża się łącznie do ¼ wartości pozostałych 495 firm. Firmy internetu i mediów społecznościowych nie zostały uderzone odgórną blokadą zakazu działalności podczas ataku covid19. Informacja i świat wirtualny daleki jest od gospodarki działającej w fizycznej przestrzeni i na poziomie dóbr materialnych. Na poziomie realnej gospodarki jest Boeing uwzględniony w zestawieniu, a którego część kłopotów wywołana jest sytuacją finansową przewoźników lotniczych, których Covid19 uziemił. Profesor uzasadnienia swej oceny polityki pieniężnej opartej na instrumentalnej kreacji niskich stóp poszukuje w analizie segmentu usług odzwierciedlonym we wskaźniku PMI. W Polsce pomiaru dokuje się poprzez ankietowanie niespełna 1000 osób, którym stawia się pytanie czy będzie lepiej czy gorzej oraz kilka innych równie uszczegóławiających. Dobór próby nie ulega zmianie gdyż respondenci dość często odrzucają ankieterów. Sektor samozatrudnionych i mikro firm jest dalece niereprezentatywny, a średni i większy biznes odpowiada ustami księgowych, które to gdy pracy jest więcej przeczuwają koniunkturę, a gdy okres jest spokojniejszy, udzielają odpowiedzi o trendzie umiarkowanej stagnacji. W oparciu o tej klasy informacje podejmuje się decyzję a rozdmuchiwaniu bądź o gaszeniu rozhuśtanej gospodarki. 

Niestandardowe instrumenty to ingerencja banków centralnych w rynek akcji, obligacji i jednostek inwestycyjnych. Emitent pieniądza, zdaniem prof. Łona, powinien pobudzać rynek wydając środki na giełdzie i w obrocie udziałami firm i ich wierzytelnościami. Graczami rynkowymi staja się domy emisyjne walut narodowych. Państwa decydują o międzynarodowej wymianie handlowej nie przy pomocy ceł i umów handlowych a z wykorzystaniem wojny kursowej. Czy jest to gra o sumie zerowej przekona się przyszłe pokolenie, także gdy teoria minie się z rzeczywistością. Obrazowo obowiązuje paradygmat, że lepiej jest sprzedać, mieć nadwyżkę eksportu nad importem i dysponować nadwyżką bilansową walut obcych stanowiących przyrzeczenie, za kupione towary i usługi,  zwrotu dobra w przyszłości. Zerwanie międzykontynentalnych łańcuchów dostaw pokazało, że za pozycje płatnicze na rachunku, będąc w okresie pandemii w gwałtownej potrzebie, nie było możliwości kupić substancji aktywnych medycznie . Wyjście z pułapki koronawirusa poprzez wprowadzenie do obrotu szczepionki może spowodować corona bańkę spekulacyjną, której pierwowzór miał ostatnio miejsce przy wysypie dotcomów lub później kolektywnych inwestycji w rynek nieruchomości. To co widać to powszechność polityki taniego pieniądza wprowadzanego do gospodarki poprzez instrumenty banków centralnych. Nie widać marnotrawstwa nieodnawialnych i wyczerpujących się zasobów. Bezalternatywny kurs wiąże się także z zagrożeniami. Polska nie może równać się z każdym. Dolar i Euro skromnie jednak skorelowane jest z ceną źródeł energii i pełni funkcję międzynarodowych arbitralnych rozliczeń. W tę strefą wkracza juan i już rysują się napięcia. Nawet gdy nie dojdzie do usystematyzowanej zmiany kursu innych banków centralnych złotówka nie jest i nie będzie bezpieczną przystanią dla globalnych mocarstw. Presja, choćby przypadkiem, może skruszyć zaufanie ludu miast i wsi do funkcji tezauryzacyjnej złotówki. Oczywiście zastanawiamy się ku czemu zmierza dyskusja gołębi i jastrzębi prowadzona w mediach wśród scenografii zbudowanej przez KNF i ZBP? Idzie o model; spór dotyczy schematu polityki pieniężnej kraju. Szkoda, że politycy milczą gdy to oni mają realizować strategię. 

W czarach siłą jest magia i wieloznaczność. To co nazwane przestaje uwodzić. Schematyczność rozczytana jest przez algorytmy oparte na uczeniu maszynowym. Bankom będzie źle. Ciułaczom wiatr w oczy wydmucha wizję rentierstwa. Groźna jest przyszłość gdy zwiększona podaż pasywów, czyli pieniądza na rynku, zrównoważona zostanie wzrostem aktywów NBP, a mimo to przy inflacji, nawet kontrolowanej, uwolni się hydra recesji. Pieniądz napędza gospodarkę tylko i wyłącznie wtedy gdy ludzie chciwość równoważą pracowitością i kreatywnością. Gdy stracą wiarę i/lub pasję nie będzie komu dążyć do bogactwa. To o liderów dbać trzeba a nie o masy. Świat utonął w długach. Choćby punktowe i chwilowe zwiększenie odsetek wymaganej spłaty zdmuchnie domek z kart postępu. Trwa wojna, jeszcze i oby jak najdłużej nie kinetyczna. 

Skarb Państwa nie tylko może ale i musi prowadzić politykę społeczną często myloną z rozdmuchaną pomocą publiczną.

Mówi się, że inflacja jest zjawiskiem monetarnym. Realne oprocentowanie depozytów i lokat jest ujemne. Czy oznacza to, że istotni są inwestorzy bądź depozytariusze? Nie, to nie pieniądzem handlują ludzie. Ludzie inwestują bądź szukają bezpiecznych lokat poza rynkiem pieniądza, a to wymazuje ze świadomości funkcję oszczędzania. Chcemy dostępu, nie zabiegamy o własność. Państwo niszcząc pieniądze zmusi siebie do wprowadzenia innych instrumentów powodujących w ludziach konieczność pracowania, bo podatki pokrywają koszty aktualnych długów zaciągniętych na politykę społeczną i postmodernizm finansjery. Polityka nie jest kwestią intencji lecz przestrzenią działania z uwzględnieniem ograniczeń. Współcześni komuniści, tacy jak Pan Rafał Woś twierdzą, że dziura budżetowa to propaganda. Skarb Państwa nie tylko może ale i musi prowadzić politykę społeczną często myloną z rozdmuchaną pomocą publiczną. Budżet ma być tak duży jak potrzeby. Bank centralny ma drukować pieniądze i rolować długi bo konsekwencje gospodarki publicznej nie dosięgną. Mamy mieć nie tylko darmowe obiady lecz całe życie z gwarantowanym prawem do samorealizacji, za które ceny nikt wystawić nie może bo taka jest nasza wola. Gdyby jednak ktoś lub coś po długi się zgłosił. Luzowanie ilościowe tak rozciągnęło elastyczność budżetową prawie wszystkich państw, że zwiększenie ceny pieniądza wpędzi całe kontynenty w niewypłacalność. Czy efektem tego będzie bezrobocie, czy konflikty lub rozruchy społeczne nie wiemy. W każdym przypadku kryzys rozliczeń wpłynie na drastyczne obniżenie poziomu życia. Na spłaty zobowiązań państwa czerpią środki z podatków a tych nie chcą płacić nawet socjaliści. Ludzie zdecydowanie zagłosują nogami i ruszy globalna emigracja z jednych terenów by przerodzić się w imigracje w innych częściach globu. Całe połacie ziemi opustoszeją i zniknie na nich ślad kultury materialnej wzniesionych tam gospodarek i kultur. W innych miejscach wystąpi przeludnienie i nadmierna eksploatacja ograniczonych w jednym miejscu zasobów. 

Długi z reguły stają się nadmierne. Gdy stopy procentowe są niskie lub nawet zerowe prawdopodobieństwo ich wzrostu wzrasta, a w ślad za tym przyszły strumień spłaty może ulec gwałtownemu skokowemu zwiększeniu. Izolowane państwa mogą paść łupem spekulacji bądź emocjonalnie wszczętej wyprzedaży wierzytelności. Nic dobrego nie może wyniknąć z krótkowzroczności rynków finansowych i kręgów rządowych, które wspólnie cieszą się swą wysoką samooceną. Podatnicy nie udźwigną lawiny spłat. Zamrożenie i/lub redukcja zadłużenia może przynieść jedynie chwilową poprawę. Czas na zawieranie kontraktów dłużnych i redukcję zadłużenia, a wszystko to po to aby odejść od iluzji nieograniczonego budżetu. Państwo może odmówić spłaty długu. Stan ów może rozpętać konflikt wojenny lub wpędzić kraj w gospodarkę opartą na autarce. Lepiej zawczasu wynegocjować rabaty, tj. znane z mediów haircuts. Pamięć o redukcji zadłużenia realizowanej przez FOZZ jest złym doradcą. 

Możemy nadal przy redukcji długu pozostałą jego część do spłaty przeznaczyć na dozbrojenie wschodniej flanki NATO, skoro i tak dajemy terytorium i opłacać będziemy stacjonujących w Polsce sojuszników. Wykupić długi można także realizując programy ochrony zdrowia lub klimatu. Czas poważnie rozważyć scenariusz przejścia przez upadłość wielu państw jednocześnie, poprzez kontrolowane bankructwo z równoczesnym wprowadzeniem nowego globalnego sytemu płatniczego. Pandemia daje szansę na rozmowy. W kryzysie ludzie łatwiej odnajdują rozwiązania. Polityków, którzy nie dostrzegają konieczności kompleksowych rozwiązań zaradczych wypada zmienić na mężów stanu.            

Print Friendly, PDF & Email